Nungwi, Zanzibar – W styczniu przypada pora sucha i temperatura w południe przekracza 30 stopni. Nawet krótki spacer działa wykańczająco. Dostawy prądu i wody są nieregularne.

– Fuck you, Africa! – słychać  gdzieś w naszym kompleksie bungalowów, kiedy nagle gaśnie światło, przerywając wieczorne rozmowy w znośnej wreszcie temperaturze. Nigdy też nie wiadomo, kiedy skończy się woda pod prysznicem, dowożona do hoteli cysternami, bo kanalizacji w wiosce nie ma.

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

No, może nie w drogich hotelach, ale w naszych bungalowach co chwilę ktoś wybiega z domku z namydloną głową. Obsługa skręca dżointa, każe gościowi się zrelaksować i dzwoni po następną cysternę. – Na wodę nie wyrobię – skarży się właściciel.

Pierwszy raz, kiedy zabrakło prądu, szczególnie utkwił mi w pamięci. Przestał działać wentylator u sufitu, który leniwie mielił powietrze i obudziło nas gorąco, ale współlokatorka wyszeptała najpierw, że ktoś chodzi za oknem. Potem, że zaraz umrzemy.

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Oczywiście miała na myśli, że „umrzemy” z gorąca, ale skojarzenia, które powstały w moim jeszcze nie wybudzonym umyśle doprowadziły do niejakiej paranoi, że ktoś tam czai się na nas w mroku. Do rana nie zasnęłam.

Możecie sobie wyobrazić, jak w tych przerwach prądu działają zamrażarki. Drugiego dnia na wyspie obudziliśmy się z potężnym zatruciem pokarmowym i spędziliśmy następne trzy dni leżąc w łóżku, zbyt wycieńczeni, by dojść dalej niż do łazienki, aż zaczęły nas od tego leżenia boleć plecy. Nawet w raju jesteś niewolnikiem swojego ciała, więc bądź pokorny.

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Świeża ryba od rybaka, którą może się najeść kilkanaście osób, kosztuje 20 tys. szylingów (10 dolarów), czyli tyle samo, co kawałek mrożonej ryby w restauracji. Od tej pory jedliśmy z naszymi lokalnymi przyjaciółmi, rękoma z jednej miski oczywiście, jak na Afrykę przystało.

Mieszkańcy 10-tysięcznej wioski Nungwi na północy Zanzibaru są skromni i pobożni, i raczej trzymają się z dala od turystów. To samo nakazują swoim dzieciom. W szkole powtarza się im, że angielski jest dla chrześcijan i nie przystoi porządnemu muzułmaninowi go używać.

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Turyści reprezentują zło i zepsucie. Nie jest to dalekie od prawdy. Codziennie w Nungwi znajdzie się okazja, by zabalować. Alkohol i narkotyki są w obfitości. Niedaleko położony resort Kendwa Rocks jest miejscem odbywania się jednej ze słynniejszych w świecie imprez z okazji pełni księżyca, fullmoon party.

Dojrzałe Europejki , najczęściej Włoszki, masowo przyjeżdżają do Nungwi, by doświadczyć  iluzji miłości w ramionach o połowę młodszych chłopców, którzy marzą o lepszym życiu za granicą.

Dla tej szansy, a chociażby dla kilku dni zabawy na koszt swojej sponsorki, lokalni beach boys, czyli chłopcy do wynajęcia, którzy sami zaczepiają cię na plaży, są w stanie zrobić wiele. Nawet nauczą się mówić po włosku. Nad ranem wypełzają z hotelowych pokoi  swoich klientek.

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Pierwszego  dnia wieczorem doznałyśmy z koleżanką szoku, kiedy podszedł do nas młody masajski wojownik, w pełnym ekwipunku, z laską w ręce, bransoletki na nogach i tak dalej i zapytał, czy idziemy na imprezę. Afryka to nie miejsce, to uczucie.

Okazuje się, że tacy jak on chłopcy z lądowej Tanzanii mają wśród lokalnych przezwisko „plastik”. Z prawdziwymi Masajami nic nie mają wspólnego, a przebierają się, bo laskom się to podoba. Testem na Masaja jest, jak mówią lokalni, postawić delikwenta obok lwa. Prawdziwy nie będzie uciekał.

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Do Nungwi ciągną poszukiwacze szczęścia z całej Tanzanii i nawet Kenii, od nastolatków po kobiety z dziećmi. Są w wiosce przybytki rozkoszy, gdzie można dostać dziewczynę już za dolara. Szacuje się, że 75% populacji plażowych męskich i damskich prostytutek ma wirusa HIV, przenoszonego między nimi przez turystów.

Opowiada nam o tym Issa, Tanzańczyk wykształcony w Ameryce, który pracował dla tutejszego lokalnego NGO Labayka Development Fund.

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Organizacja stara się promować zdrowie i higienę, wspierać edukację i służyć radą, a przede wszystkim uczyć lokalnych jak tworzyć samowystarczalne miejsca pracy, żeby czerpać zyski z turystów, a nie dawać się wykorzystywać.

Jednym z projektów był też kurs ratowania rozbitków z morza, po tragedii z 2011, kiedy  niedaleko wybrzeży Unguji zatonął przeładowany statek MV Spice z niemal 2500 osobami na pokładzie. 1500 z nich utonęło.

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

W Nungwi funkcjonuje też inne NGO, Mnarani Turtle Conservation Pond. To organizacja, która walczy o zachowanie populacji żółwi szylkretowych i żółwi zielonych, kształci rybaków i raz w roku organizuje bezpieczne wypuszczanie żółwi z powrotem do oceanu.

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nungwi, Zanzibar,Tanzania, fot. M. Lehrmann

Niedaleko Nungwi, na wysokości plaży Muyuni , wokół prywatnej małej wyspy znajduje się Mnemba Island Marine Conservation, popularny wśród nurków rezerwat morski, gdzie czasem szczęściarze mogą zobaczyć tubylcze żółwie w naturze.

Mnemba Island Marine Conservation, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Mnemba Island Marine Conservation, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Mnemba Island Marine Conservation, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Mnemba Island Marine Conservation, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Mnemba Island Marine Conservation, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Mnemba Island Marine Conservation, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Mnemba Island Marine Conservation, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Mnemba Island Marine Conservation, Tanzania, fot. A. Mielczarek

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *