Do Afryki dorastaliśmy latami i wybieraliśmy miejsce tygodniami. Z jednej strony wydawać by się mogło, że skoro widziało się już pół świata, to i Afryka człowieka nie zakoczy. Z drugiej strony, brak zdroworozsądkowych informacji  od zaprawionych podróżników i wysyp treści, które są tak naprawdę reklamami kosmicznie drogich przybytków oraz skarg tych, którzy chcieliby zobaczyć Afrykę, ale tylko taką bez biedy, bez brudu, bez komarów i z bieżącą wodą, podsycają ogólną paranoję.

Gdzieś w Tanzanii na stacji autobusowej, fot. M. Lehrmann

Gdzieś w Tanzanii na stacji autobusowej, fot. M. Lehrmann

Na pierwszy raz wybraliśmy wschodnioafrykański kraj, który nie zawiódł naszych oczekiwań. Tak, da się tam podróżować  z plecakiem bezpiecznie, jak również niskobudżetowo, bez łamania naszych zasad o całkowitej samowystarczalności. Panie i Panowie, „Nie z tej ziemi” zaprasza was do Tanzanii, kraju niezapomnianych wzruszeń i wspaniałych ludzi!

Dziewczynka w zielonej sukience na targu w Lushoto, fot. M. Lehrmann

Dziewczynka w zielonej sukience na targu w Lushoto, fot. M. Lehrmann

No busy people

Taksówkarz, którzy wiezie nas z lotniska opowiada o koledze, który był w Europie. Tam podobno, jak opowiadał kolega, przechodzień zapytany na ulicy o drogę odpowiedział mu, że jest zajęty i nie ma czasu!  Oburzony taksówkarz zapewnia nas, że w Tanzanii taki despekt nigdy by nas nie spotkał. Tutaj ludzie się nie spieszą i mają czas dla siebie nawzajem.

Tradycja kontra nowoczesność, Dar Es Salaam, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Tradycja kontra nowoczesność, Dar Es Salaam, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Moda damska, Arusha, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Moda damska, Arusha, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Myślę o tym, jak starzy znajomi  skrzętnie wymigują się ze zlotów, mętnie tłumacząc się nadmiarem zajęć, i to już nawet nie przez telefon, ale przy pomocy Facebooka.

Nie zapominają jednak dopisać, jaka to piękna inicjatywa, jakby to było wspaniale po prostu się spotkać.  Czas przenieść się do Afryki, gdzie ludzie mają jeszcze poczucie wspólnoty, stwierdzam.

W Afryce mówią na mnie sista

W Afryce ludzie mają inną definicję strefy  intymnej, dlatego nie zdziw się, kiedy obcy ludzie będą się kłębić wokół ciebie, nawet nie po to, żeby ci coś sprzedać, ale żeby powiedzieć ci cześć czy cię dotknąć. Może to prowadzić do obniżenia tolerancji i wybuchów frustracji, kiedy po wyjściu z autobusu na stacji 20 osób będzie odprowadzało cię do toalety, nazywając do tego siostrą.

W afrykańskiej przestrzeni miejskiej jest bardzo mało asfaltu. Arusha, Tanzania, fot. M. Lehrmann

W afrykańskiej przestrzeni miejskiej jest bardzo mało asfaltu. Arusha, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Ale bywają też eleganckie bruki. Promenada, Dar Es Salaam, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Ale bywają też eleganckie bruki. Promenada, Dar Es Salaam, Tanzania, fot. M. Lehrmann

To termin świadczący o sympatii, zwłaszcza w zestawieniu ze znienawidzonym przez białych turystów słowem „muzungu”, które w gruncie rzeczy jest neutralne i oznacza po prostu obcokrajowca o europejskich korzeniach, ale nadużywane niechybnie kojarzy się rasistowsko.  O ironio.

Pamiętasz Simbę?

Swahili jest językiem pięknym i przystępnym, łatwym do czytania i wymawiania. Czy to możliwe, że „jambo” znaczy „cześć”, a „mambo” znaczy „jak się masz?, zastanawialiśmy się”.  Początkowo wydawało nam się , że jesteśmy obiektem żartów, kiedy ludzie krzyczeli za nami to jambo-mambo.

Hakuna matata, wyluzowane chłopaki na plaży Zanzibaru, fot. A. Mielczarek

Hakuna matata, wyluzowane chłopaki na plaży Zanzibaru, fot. A. Mielczarek

Obserwują intruza, Góry Usambara, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Obserwują intruza, Góry Usambara, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Aha, zapomiałam dodać, że „hakuna matata”, używane jednak raczej na plaży Zanzibaru niż w lądowej Tanzanii, znaczy „nie martw się, nie ma problemu”. Miejscowi mówią tak do turystów, bo Ci reagują na to falą śmiechu. Wspólny kod kulturowy oparty na disneyowskim „Królu Lwie”. Dodatkowo, wszystko w Afryce jest „pole-pole” czy powoli, powoli, bez stresu. Ale to powiedział nam już taksówkarz w pierwszych kilku minutach pobytu. I za gorąco jest na pośpiech.

Jedni spacerują, kiedy inni pracują, Mambo, Góry Usambara, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Jedni spacerują, kiedy inni pracują, Mambo, Góry Usambara, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Stworzenie boże, Mtae, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Stworzenie boże, Mtae, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Mapa świata na szkole (czyli shule) w Mtae. Wszystkie kontynenty nazywają się w swahili tak jak i wszędzie, tylko Europa to „Ulaya”, fot. M. Lehrmann

Mapa świata na szkole (czyli shule) w Mtae. Wszystkie kontynenty nazywają się w swahili tak jak i wszędzie, tylko Europa to „Ulaya”, fot. M. Lehrmann

Mzungu, welcome banana

Ponieważ mało jest w Afryce pracy w naszym rozumieniu tego słowa, czyli na etacie, każdy staje się przedsiębiorcą i handluje tym, czym się da. W sklepie może nie być chleba, bo został wykupiony przez ludzi, od których ty z kolei możesz go komfortowo kupić przed sklepem. Podczas podóży autobusem, na stacjach i przy popularnych postojach drobni handlarze wciskają Ci przez okno i kładą na kolanach swoje produkty. Czasem nie chcą ich zabrać z powrotem, nawet jeśli zdecydowanie odmawiasz ich kupna. W porządku jeszcze, jeśli to są herbatniki czy grzebień. Gorzej, jeśli dwa litry oleju słonecznikowego czy buty w nie twoim rozmiarze.

Jajka, olej, napoje i buty – sprzedaż bezpośrednia, fot. A. Mielczarek

Jajka, olej, napoje i buty – sprzedaż bezpośrednia, fot. A. Mielczarek

Kate Hudson reklamuje tanzański szampon do włosów, o czym na pewno nie ma pojęcia, fot. A. Mielczarek

Kate Hudson reklamuje tanzański szampon do włosów, o czym na pewno nie ma pojęcia, fot. A. Mielczarek

Prawo dżungli

Wyższy poziom zarobkowania to korzystanie z prowizji od transakcji dokonywanych przez innych. Nie ma nic dziwnego w widoku pasażera wkraczającego na stację autobusową i natychmiast osaczanego przez tłumek naganiaczy, którzy chwytając nieszczęśnika za ramiona wypytują o destynację i ciągną natychmiast do tego czy innego autobusu. Każdy pojazd jest osobną firmą i konkurencja jest ogromna. Osoba, która dostarczy pasażerów przewoźnikowi, zarabia. Ten ma pełny autobus, a pasażer nie musi się orientować w gąszczu rozkładów i cenników.

Czekając na autobus, stacja Ubongo w Dar Es Salaam, na której się o nas pobili, fot. A. Mielczarek

Czekając na autobus, stacja Ubongo w Dar Es Salaam, na której się o nas pobili, fot. A. Mielczarek

Na stojaka w autobusie, w drodze z Lushoto do Mtae, fot. A. Mielczarek

Na stojaka w autobusie, w drodze z Lushoto do Mtae, fot. A. Mielczarek

Nikt nie ma z tym problemu oprócz turystów, którzy bronią się z całej siły przed byciem pożywką dla pośredników, bo nie chcą przepłacać. Zgubienie ogona na stacji autobusowej jest nielada wyczynem, nawet jeśli jesteś bardzo zmotywowany, by załatwić sprawę samemu. Pewnego razu staliśmy się nawet przyczyną bójki, kiedy zaprzyjaźniony taksówkarz pomógł nam znaleźć autobus, a miejscowi łowcy prowizji nie dostali nic od jego załogi. Oglądaliśmy to z bezpiecznej perspektywy zamkniętych szyb.

Marketing i jeszcze raz marketing

Podobnie wygląda sprawa z hotelami. Znajdą się tacy, którzy będą próbowali śledzić cię aż do recepcji i wmówić właścicielowi, że Cię tam zaprowadzili, co automatycznie podbija Twoją cenę.

Przekupki na targu w Lushoto, fot. M. Lehrmann

Przekupki na targu w Lushoto, fot. M. Lehrmann

Odliczamy dolary do pierwszego, fot. M. Lehrmann

Odliczamy dolary do pierwszego, fot. M. Lehrmann

Ponieważ lokalny autobus, czyli dala-dala odjeżdża dopiero, kiedy jest pełny, istnieje instytucja pasażerów- statystów, którzy wypełniają miejsca stwarzając iluzję, że zaraz będzie odjeżdżał. Kiedy pojazd wypełni się prawdziwymi pasażerami, ci podstawieni wysiadają. Podobną funkcję ma fałszywy kierowca, który siada za kierownicą stojącego autobusu sprawiając wrażenie gotowości do odjazdu, kiedy ten prawdziwy idzie sobie odpocząć.

Nie istnieje również coś takiego, jak przepełniona dala-dala. Metalowa puszka może pomieścić więcej osób, niż wyobraźnia zezwala. Policja często zatrzymuje takie pojazdy, ale dziwnym trafem nigdy nie każde nikogo wysadzać. Pewnie daje się przekonać silnym argumentom.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *