Stone Town na wyspie Unguja, czyli największej wyspie archipelagu Zanzibar, drugi dzień w Afryce. Samozwańczy przewodnik dopadł nas przy wysiadaniu z promu i nie chciał się odczepić mimo usilnych próśb. Mieliśmy na sobie ciężkie plecaki, więc według jego ustaleń szukaliśmy noclegu. Ciągnąc nas przez ciasne, śmierdzące uliczki, deklamował warunki cenowe okolicznych hosteli.

Ogrody Forodhani, popularny park i miejsce na kolację z ulicznych straganów, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Ogrody Forodhani, popularny park i miejsce na kolację z ulicznych straganów, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nie potrzebujecie noclegu, tak? No to gdzie będziecie spać, przecież musicie gdzieś spać? A może chcecie wyjechać dziś z miasta? Na plażę jedziecie, tak? Na północ, czy na wschód? Pokażę wam na mapie. No, to gdzie chcecie jechać, na północ? Nie, czyli na wschód? Nie ma sprawy, na wschodzie też jest fajnie.  A, nie wiecie gdzie chcecie jechać. Nie macie hotelu, to ja wam pomogę.  Załatwię wam taksówkę, jest klimatyzowana. Nie chcecie taksówki,  no to wam pokażę, skąd odjeżdżają autobusy. Nie chcecie na dworzec, to może chcecie coś zjeść? I tak bez końca.

Wszystko działo się bardzo szybko, facet prowadził nas na skróty w uliczki tak wąskie, że przechodzień ledwo się w nich mieścił, zadając milion pytań na minutę i sam na nie odpowiadając. Chcieliśmy przed nim uciec, ale wkrótce okazało się, że w jednym miał rację, Stown Town to labirynt.

Sklep z pamiątkami, duża część ekonomii Zanzibaru opiera się na przemyśle turystycznym, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Sklep z pamiątkami, duża część ekonomii Zanzibaru opiera się na przemyśle turystycznym, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Promenada, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Promenada, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Patrzące na nas spod byka oczy mijanych ludzi, jakbyśmy znaleźli się niepowołanie w niewłaściwej dzielnicy, powstrzymywały nas przed odrzuceniem jego towarzystwa, czyli  najpewniejszej tarczy.

Zbudowane z wapienia koralowego o charakterystycznym czerwonawym kolorze XIX-wieczne budynki są piękne, jednak kruchość tego surowca sprawia, że niemal wszystkie znajdują się w ruinie.  Śmieci przed domami, hałasy dobiegające z otwartych domów, zapachy z ulicznych kuchni i potworny upał  dopełniały grozy sytuacji. Budynki stojące tak blisko siebie, żeby zapewniać stały cień, zdawały się ściskać nas w pułapkę.

Przy wyjściu na pierwszy pełen ludzi plac wydało nam się, że jesteśmy bezpieczni. Rozpaczliwie próbując uwolnić się od natręta,  wkroczyliśmy do kawiarni. Przed wyjściem czekał już na nas następny i towarzyszył nam przez całą drogę do stacji autobusów, w momencie uniesienia krzycząc, że jesteśmy w Afryce i nie będzie tak, że nic od niego nie chcemy. Mamy iść za im, bo to on stawia warunki. Przed nim obronił nas dopiero ochroniarz z banku, który zadbał, żebyśmy wsiedli do autobusu przez nikogo nie śledzeni.

House of wonders, kiedyś pałac sułtana, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

House of wonders, kiedyś pałac sułtana, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

House of Wonders, siedziba Muzeum Narodowego, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

House of Wonders, siedziba Muzeum Narodowego, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Katedra Świętego Józefa, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Katedra Świętego Józefa, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Lokalni naciągacze wyczuwają, że jesteś nowy w Afryce i że się boisz. Jeśli bronisz się mdłym, angielskim „nie, dziękuję”, a nie dobitnym „odpieprz się” w swahili, nie dadzą ci spokoju, jak muchy, od których nie może się opędzić krowa. Mimo że jest większa.

Przyjedź do Stown Town chociaż po tygodniu pobytu w Afryce, krocząc pewnie, bez przykuwającego uwagę bagażu, a zobaczysz to, co i my zobaczyliśmy przy podejściu drugim. Że to spełnienie bajki o podróży w czasie, na latającym dywanie i z dżinem (tym duchem, nie trunkiem) w butelce. To połączenie kolonialnego miasta z hipnotyzującym urokiem orientu.

Stary Fort, którego budowę rozpoczęli Portugalczycy, a dokończyli Omańczycy, by bronić się przed Portugalczykami, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Stary Fort, którego budowę rozpoczęli Portugalczycy, a dokończyli Omańczycy, by bronić się przed Portugalczykami, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Fragment portugalskich fortyfikacji, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Fragment portugalskich fortyfikacji, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Przybrzeżne ulice są szersze, tam poruszają się samochody i inne pojazdy, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Przybrzeżne ulice są szersze, tam poruszają się samochody i inne pojazdy, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

To wieki tradycji naznaczonej przez portugalskich żeglarzy, perskich kupców, handlarzy niewolnikami z rejonu Oceanu Indyjskiego, sułtanów Omanu z licznym dworem i haremem, a wreszcie brytyjskich kolonizatorów, pod których panowaniem powoli kształtowała się kultura swahili.

To także świadek najkrótszej wojny w historii, kiedy to w 1896 sułtan Zanzibaru poddał się po 45 minutach bombardowania przez brytyjską marynarkę.  W roku 2000 Stone Town zostało wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Przykład malarstwa w stylu TIngatinga, dominującego w lokalnych sklepach ze sztuką, Stown Town, Zanzibar, fot. M. Lehrmann

Przykład malarstwa w stylu TIngatinga, dominującego w lokalnych sklepach ze sztuką, Stown Town, Zanzibar, fot. M. Lehrmann

Między pomnikami historii, pałacami sułtana, portugalskimi fortyfikacjami, meczetami, anglikańskimi i rzymskokatolickimi kościołami przechadzają się dumni ludzie w długich, eleganckich, lecz skromnych szatach. 99 procent populacji Zanzibaru to wyznawcy islamu, lecz ich etniczność jest tak skomplikowana, jak tylko może być: potomkowie Bantu Hadimu i Tumbatu,  którzy przybyli tu z lądowej Afryki około X wieku,  Arabowie, Hindusi i Shirazi, rzekomi następcy perskiej arystokracji .

Wapień koralowy jest kruchym surowcem, dlatego XIX-wieczne budynki w Stone Town wymagają renowacji, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

Wapień koralowy jest kruchym surowcem, dlatego XIX-wieczne budynki w Stone Town wymagają renowacji, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. A. Mielczarek

W 1964 roku przyszedł tu na świat w rodzinie wywodzących się z Indii Parsów najsławniejszy obywatel Kamiennego Miasta – Freddy Mercury (prawdziwe nazwisko Farokh Bulsara), którego piękna i dramatyczna biografia wiąże się ściśle z historią Zanzibaru. Jego przeprowadzka do Anglii w 1964 roku była następstwem rewolucji, w której obalono sułtanat i wprowadzono socjalistyczny afrykański rząd uformowany przez partię Afro-Shirazi. Zginęło wówczas w jej wyniku kilkanaście tysięcy Arabów i Hindusów.

Kiedy Tanganika i Zanzibar połączyły się w 1964 roku tworząc Tanzanię, Zanzibar ze stolicą w Stown Town zatrzymał częściową autonomię.

Uliczki są tak wąskie, że budynki zapewniają stały cień, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. LehrmannTradycyjne budynki posiadają kamienne ławy wzdłuż zewnętrznych ścian, które służą jako chodnik, kiedy ulewne deszcze uniemożliwiają przejście ulicami, a na co dzień jako miejsce odpoczynku i nawiązywania stosunków towarzyskich. Słynnym elementem dekoracyjnym domów są także drewniane, rzeźbione drzwi, na których wyryte są wersety z Koranu, a także uniwersalne symbole mające zapewnić mieszkańcom dobrobyt, płodność i szczęście.

Dzieci na plaży w Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Dzieci na plaży w Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Kanał Zanzibarski, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Kanał Zanzibarski, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nadbrzeżne wille, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

Nadbrzeżne wille, Stone Town, Zanzibar, Tanzania, fot. M. Lehrmann

W cywilizacji swahili czas mierzy się inaczej, od wschodu do zachodu słońca, czyli godzina pierwsza to nasza siódma. O noc nikt nie dba, bo co można zrobić z nocą.

Jednak w Stone Town, długo potem jak muezin po raz ostatni w ciągu dnia wezwie ich do modlitwy i zapalą się światła, mieszkańcy miasta, w tym także kobiety, siedzą na ławach lub stoją w drzwiach, plotkują i dyskutują.

Śmiech i odgłosy zażartej dyskusji wpadają do okien mojego pokoju hotelowego na trzecim piętrze razem z wieczorną bryzą i kuszącym zapachem grilla. Jak łatwo sobie wyobrazić, kuchnia Zanzibaru, gdzie miesza się tyle zwyczajów, jest niezwykle zróżnicowana. Można tu zjeść pilaw, chapati, samosę czy owoce morza, a także lokalną wariację na temat pizzy.

Dodatkowo Zanzibar słynie z upraw egzotycznych przypraw, takich jak goździki, gałka muszkatałowa, wanilia, cynamon i pieprz. Czy można sobie wyobrazić bardziej magiczne miejsce?

 

 

 

 

 

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *