Pamiętam z dzieciństwa uczucie błogości towarzyszące letnim wieczorom spędzanym na wsi. Kiedy jadłam jajka na twardo rękami i zabijałam ćmy na ścianie łopatą.

Spacer dla zdrowia, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Spacer dla zdrowia, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann


Babcia nie była zadowolona, bo ćmy zostawiały ślady na murze, a łopata była większa ode mnie, ale dla mnie to była pełnia szczęścia.

Z pewnością nie trzeba jechać na drugi koniec świata, żeby znowu poczuć się jak dziecko. Na tym jednak polega magia podróży, że nigdy nie wiesz, co znajdziesz u celu.

Najbardziej przyjazna wioska w Belize, Hopkins, fot. M. Lehrmann

Najbardziej przyjazna wioska w Belize, Hopkins, fot. M. Lehrmann


Tropikalny ogród, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Tropikalny ogród, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann


Nie ma to jak samemu złowić barakudę na kolację, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Nie ma to jak samemu złowić barakudę na kolację, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Często nie wiesz nawet, czego szukasz ani jakie kanały percepcji jest w stanie otworzyć to, co ci się przytrafi. Kiedy nagle stwierdzasz, że to właśnie było ci potrzebne, możesz samego siebie zaskoczyć.
Takim przypadkowym objawieniem podzieliła się ze mną wioska Hopkins w Belize.

Siedząc przy prostej drewnianej ławie pałaszuję kolację z ryby w kokosowej zupie i purée z rajskich bananów. Ugotowała ją Tina, majestatyczna czarna kobieta koło pięćdziesiątki, która serwuje domowe jedzenie w przydrożnej szopie pod kawałkiem brezentu, bo inaczej tego przybytku nazwać nie można.

Tina, siedząc z rękami założonymi na brzuchu, powoli i z wielkim przejęciem opowiada o pieczeniu ciast, jakby to była jakaś wiedza tajemna albo wielkiej wagi odkrycie naukowe. Co chwilę wtrąca bardzo wymowne „aa – ha” i „mm –hm” albo jeszcze bardziej dramatyczną pauzę. Mruczący ton jej głosu jest bardzo relaksujący.

Dzieciaki z sąsiedztwa przyszły odrabiać matematykę z jej gromadką, bo Tina ma dzieci jedenaścioro. Trudne te ułamki.
Dzieci dokazują, cykady cykają, ja wybieram ości z mojej zupy i słucham kobiety z wielką przyjemnością. Kto przejeżdża ulicą na rowerze, rzuca uprzejme „Dobranoc”.

Koleżanka Simone, Belize, Hopkins, fot. M. Lehrmann

Koleżanka Simone, Belize, Hopkins, fot. M. Lehrmann


Wiejskie życie, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Wiejskie życie, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann


Kilometry pustych plaż. Hopkins jest pilnie strzeżonym sekretem, Belize, fot. M. Lehrmann

Kilometry pustych plaż. Hopkins jest pilnie strzeżonym sekretem, Belize, fot. M. Lehrmann


Nie rzucać odpadów – głosi znak, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Nie rzucać odpadów – głosi znak, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Tina ma chustkę na głowie, długą spódnicę i bose stopy. Wygląda jak żywcem wyjęta z „Przeminęło z wiatrem”. Ale nie dajcie się zwieść pozorom, w końcu mamy rok 2014, więc rozmawiamy też o tym, że jedna z córek cierpi na nietolerancję laktozy, a najstarsza pracuje w reklamie.

– Tak, panienko, czasami chciałoby się spakować i zostawić te wszystkie dzieciska, ale co one by beze mnie zrobiły? Szóstka już wyszła z domu, ale resztę trzeba jeszcze odchować.

Kiwam głową ze zrozumieniem, chociaż dzieci nie mam. Najmłodsza, 4-letnia córka z włosami zaplecionymi w warkoczyki wpycha się matce na kolana i domaga pieszczot. Taki bije od nich spokój i zadowolenie. Czas się zatrzymuje. Pełnia życia.

Najpiękniejsze jest to, że konwersacja odbywa się w całości po angielsku. To spuścizna po brytyjskiej kolonizacji. Bariera językowa w tym jedynym anglojęzycznym kraju Ameryki Środkowej jest niemal żadna. Chociaż wiem, że Belizeńczycy upraszczają dla nas swój język.

Bliskie spotkania z naturą, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Bliskie spotkania z naturą, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Jadłodajnia u Tiny, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Jadłodajnia u Tiny, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann


Najlepszy środek transportu, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Najlepszy środek transportu, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Kiedy Kreole na wyspach rozmawiają między sobą, ciężko za nimi nadążyć. Hopkins to natomiast wioska ludu Garifuna, potomków afrykańskich niewolników zbiegłych po rewolucji z wyspy St. Vincent, którzy mają swój własny język, wpisany przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa kultury, razem z ich muzyką Punta, hipnotycznymi bębnami i tańcem.

Wzdłuż karaibskiego wybrzeża Gwatemali, Hondurasu i Nikaragui znajduje się więcej wiosek zamieszkałych przez społeczność Garifuna, których specyficzna kultura jest wynikiem mieszania się z rdzennymi mieszkańcami Karaibów i rozbitkami z europejskich statków.
Zobacz wideo:
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=UqE4TNEhWSo&w=640&h=360]
Ludzie to największe bogactwo Belize. Niepodległy od 1981 roku 300-tysięczny zaledwie naród składa się nie tylko z Kreolów i Garifuna, ale i Majów, Metysów, Hindusów, Mennonitów, Arabów i Chińczyków, co tworzy pokojową mieszankę kultur, tradycji i oczywiście kulinariów.
Bardzo przyjazną dla tych, którzy zechcą Belizeńczyków poznać.

Wielu bowiem amerykańskich turystów przyjeżdżających do Hopkins wybiera luksusowe resorty poza osadą, gdzie pokój kosztuje 200-300 dolarów US, a lokalni się nawet nie zapuszczają.
Dla porównania, my płacimy 15. Pensjonat leży na plaży, po podwórku biegają kurczaki, właścicielka gotuje na ognisku tradycyjne potrawy Garifuna i uczy nas rozłupywać kokosy maczetą.

Kiedy obcokrajowcy budują domy na wybrzeżu wyglądają one tak, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Kiedy obcokrajowcy budują domy na wybrzeżu wyglądają one tak, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann


Lokalni natomiast nierzadko mieszkają tak, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Lokalni natomiast nierzadko mieszkają tak, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann


Maczeta w dłoni, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann

Maczeta w dłoni, Hopkins, Belize, fot. M. Lehrmann


Wszystko to, a także spontaniczne uliczne występy bębniarzy wracających z próby, czarna fasola na śniadanie zamiast hotelowego jedzenia, nocne psie koncerty, obserwacje gwiazd nad wodą i podsłuchiwanie plotek lokalnych piękności w jedynym z dwóch barów w miasteczku – jest bezcenne.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *