Don Juan ściąga kapelusz i zaprasza nas do salonu. Siadamy przy długim stole. Nad niemal nigdy nie używanym kominkiem wisi w ramce… obrazek w róże z pudełka czekoladek Goplana.

We Fram mieszkają Rosjanie, Polacy, Ukraińcy, Niemcy, nawet Japończycy, fot.Plac Imigrantów. Zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

We Fram mieszkają Rosjanie, Polacy, Ukraińcy, Niemcy, nawet Japończycy, Plac Imigrantów. Zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku


– Syn przywiózł je z Polski, kiedy studiował w Warszawie – mówi pani Helena stawiając na stole jakieś przysmaki.

– To jest kiełbasa brazylijska, a ta nazywa się polska – mówi kobieta.
Faktycznie, rozpoznajemy w kiełbasie naszą krakowską podsuszaną.

Polski Kościół, Carmen del Parana niedaleko Fram, Paragwaj, fot. Nela i Carlos Włosek

Polski Kościół, Carmen del Parana niedaleko Fram, Paragwaj, fot. Nela i Carlos Włosek


– A to jest taki nasz przysmak narodowy, z mąki maniokowej i sera. Ale nie powiem, jak się nazywa, bo po polsku to jest brzydko i jak odwiedzaliśmy rodzinę, powiedzieli nam, że to dobre, ale żeby nazwy lepiej nie wspominać.

Włoskowie krępują się nieco, twierdzą że w znacznym stopniu zapomnieli język polski.

Dom Polski, Carmen del Parana, Paragwaj, fot. Nela i Carlos Włosek

Dom Polski, Carmen del Parana, Paragwaj, fot. Nela i Carlos Włosek


Przyjemnie jednak słuchać ich pięknej, troszeczkę archaicznej, kresowej polszczyzny.

Trafiliśmy do nich przypadkiem. Wiedząc, że istnieją w Paragwaju polskie kolonie, postanowiliśmy poszukać rodaków. Zatrzymaliśmy na ulicy samochód, którego kierowca – mówiący jedynie po hiszpańsku chłopak – zabrał nas do domu swojej dziewczyny, Ukrainki. Z jej rodzicami mogliśmy już porozmawiać. To oni zabrali nas do “Polaków”.

Pierwsi osadnicy Fram, fot. Gabriel Picek. Zdjęcie jest z pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Pierwsi osadnicy Fram, fot. Gabriel Picek. Zdjęcie jest z pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku


Juan i Helena Włoskowie urodzili się już w Paragwaju. Rodzice obojga wyemigrowali tu z Kresów w latach 30. Dziadek Juana przegrał rodzinny majątek w karty, po czym osierocił rodzinę. W Polsce nie mieli czego szukać.

Przywieźli ze sobą za ocean figurkę Matki Boskiej, która cudem przetrwała wojnę pod gruzami domu rodzinnego domu.
Figurka wciąż wisi na honorowym miejscu w domu Włosków we Fram w Paragwaju.

Prezentacja Polonii na paradzie ku czci narodowości zamieszkujących Fram, 14 maja 2012, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Prezentacja Polonii na paradzie ku czci narodowości zamieszkujących Fram, 14 maja 2012, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

To liczące 6,900 mieszkańców miasto imigrantów, słynne jako Stolica Pszenicy. Mieszkają tu Rosjanie, Polacy, Ukraińcy, Niemcy, nawet Japończycy.
Na szyldach okolicznych biznesów widnieją swojsko brzmiące nazwiska.

Pan Juan, jak jego ojcowie, pracował na roli, ma wciąż kilkaset sztuk bydła. Pani Helena prowadzi mały sklepik spożywczy.
– W Paragwaju pracuje się, dopóki starczy sił. Tu nie istnieje coś takiego, jak emerytura – mówi Juan.

Parada ku czci narodowości zamieszkujących Fram, 14 maja 2012, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Parada ku czci narodowości zamieszkujących Fram, 14 maja 2012, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Kiedy ich syn Carlos robił doktorat z ogrodnictwa na SGGW, państwo Włoskowie odwiedzili rodzinę w Polsce. Objechali przy okazji kawałek Europy i Ziemię Świętą. Spotkali nigdy nie wiedzianych kuzynów. Było to 14 lat temu.

Państwo Włosek są bardzo dumni z syna. Wykłada teraz na kilku uczelniach w Paragwaju. Napisał książkę o gatunkach pomarańczy.
Jest też współwłaścicielem fabryki soku, jednej z najnowocześniejszych w Ameryce Południowej. Wysyła swoje produkty do Unii Europejskiej.

Całą ścianę pokoju mają Włoskowie obwieszoną zdjęciami dzieci i jedenaściorga wnucząt. Ze ślubów, urodzin, rozdań dyplomów. Mają też już czworo prawnucząt i grono ich rośnie.

Fram, słynne jako Stolica Pszenicy, Zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Fram, słynne jako Stolica Pszenicy, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

– Na tym zdjęciu jest Carlos z ojcem świętym Janem Pawłem II, kiedy przyjechał do Paragwaju.
Paragwajczycy przygotowali na tę okazję cały program i Polaków zepchnęli gdzieś na tyły zebranego tłumu.

– Ale zaczęliśmy wtedy śpiewać “Serdeczną Matkę” i papież bardzo się ucieszył, zaczął do nas mówić – wspominają.

Rozmawiamy chwilę o rezygnacji papieża Bendykta XVI.

Obchody dwusetlecia niepodległości Paragwaju, 16 maja 2011, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Obchody dwusetlecia niepodległości Paragwaju, 16 maja 2011, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

– Nasz ostatni prezydent Lugo był wcześniej biskupem, który zszedł z urzędu, by wejść do polityki. Potem wyszły na jaw takie skandale, że… – pan Juan macha rękę z rezygnacją. – Z kobietami, nieślubnymi dziećmi. Szkoda gadać – dodaje.

Wtedy do domu wchodzi Carlos z żoną, którą “przywiózł” z Polski. Serdecznie nas witają i stawiają na stole jeszcze jeden paragwajski przysmak – ciepłe empanady – rodzaj smażonych pierogów.

– Nigdy nie myślałam, że będę mieszkać w Paragwaju, sadzić pomarańcze, hodować ryby – śmieje się Nela, która skończyła psychologię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Obchody dwusetlecia niepodległości Paragwaju, 16 maja 2011, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Obchody dwusetlecia niepodległości Paragwaju, 16 maja 2011, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

W Paragwaju pracuje z mężem, odkryła też dla siebie jeszcze jedną ścieżkę kariery.

– Kiedy chcieliśmy przytłumaczyć jakieś dokumenty, okazało się, że nie ma w Paragwaju tłumaczy z języka polskiego.
Nela zdała egzaminy i została tym samym pierwszym w Paragwaju tłumaczem przysięgłym języka polskiego, rosyjskiego i ukraińskiego.

Obchody dwusetlecia niepodległości Paragwaju, 16 maja 2011, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Obchody dwusetlecia niepodległości Paragwaju, 16 maja 2011, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Mimo że mieszka w Paragwaju już 11 lat, wciąż przeszkadza jej skwar i czerwony pył, który pokrywa wszystko trudnym do usunięcia kurzem. Wspomina też o korupcji, seksizmie.

– Moja żona wciąż narzeka na Paragwaj, a co ja mogę poradzić? – żartuje Carlos. – Posadziłem jej nawet w ogródku jeżyny, żeby czuła się jak u siebie. Nasze dzieci tu się urodziły i dla nich to jest dom. Poza tym, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma – kwituje.

W garniturze Carlos Włosek, w tle drzewko pomarańczy. Obchody dwusetlecia niepodległości Paragwaju, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

W garniturze Carlos Włosek, w tle drzewko pomarańczy. Obchody dwusetlecia niepodległości Paragwaju, zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Robi się późno i jak się okazuje, nie odjeżdżają już z Framu żadne autobusy.
– U nas nie przepadniecie – mówi pan Juan.
Zostajemy zatem zaproszeni na noc do młodych Włosków, gdzie do późnej nocy zwijając się ze śmiechu słuchamy historii Carlosa z życia w akademiku.

O tym, jak przyłączył się do nieformalnej “Grupy Najważniejszej Piętra Najwyższego”, gdzie niechcący nauczył się niecenzuralnej polszczyzny i o tym, jak pewnej nocy ktoś dobijał się do jego drzwi wołając “Otwieraj, ty Murzynu!”.

Czerwony pył, który pokrywa wszystko trudnym do usunięcia kurzem, za miastem rozciągają się jednak przepiękne, zielone pola. Zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Czerwony pył, który pokrywa wszystko trudnym do usunięcia kurzem, za miastem rozciągają się jednak przepiękne, zielone pola. Zdjęcie pochodzi z profilu “Fram en Fotografias” na Facebooku

Zaś Nela wyznaje nam, że przysmak, który serwowała pani Helena nazywa się “chipa”.
I opowiada zabawne historie na temat ciotki, która prowadzi zaskakująco popularny sentymentalny program radiowy dla Polonii w Paragwaju, zwracając się do słuchaczy patetycznymi słowami typu “rolniku, który wróciłeś z pola” i puszczając stare, trzeszczące nagrania piosenek.

Ciężko nam opuszczać Fram. Po raz pierwszy od rozpoczęcia naszej podróży czujemy pod wpływem serdecznych Włosków, którzy przyjęli nas jak starych przyjaciół, silną tęsknotę za rodzinnym domem.

Polska gościnność jest jeszcze żywsza za oceanem.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *